fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Tematyka blogosfery i vlogosfery to dla mnie jedna z najciekawszych dziedzin ostatnich kilku lat. Najciekawsze jednak przed nami, kiedy blogi będą przeżywały swój rozkwit. Żadna telewizja, gazeta czy radio nie dostało tak dużego zastrzyku energii co blogi.

Postanowiłem więc przyjrzeć się temu, co w naszym podróżniczym światku dzieje się za oceanem, skąd przypływają do nas trendy.

Rzadko rozróżniają kraje

Szczególnie, jeśli chodzi o nasz kontynent. Duża część z nich podróżuje po prostu do Europy, dopiero później łaskawie rozróżniając kraje. Najbardziej jednak ciekawią poradniki taniego podróżowania po Europie, wrzucając wszystko do jednego worka. Znajdziesz więc porady Jak spakować plecak w podróży po Europie, patenty na tani transport po Europie i wiele innych.

Podczas gdy dla nas jest różnica w podróżowaniu i portfelu po zachodniej części, a chociażby Bałkanach, dla nich nie ma różnicy. Pokusiłbym się jeszcze o uszczypliwość w postaci dorzucania Turcji czy całej Rosji jako Europy, ale to już chyba szczegół…

Azja, Azja, Azja

Tylko niewielka część podróżuje po Polsce. Jeśli któryś z nich się zagubi, robi to najczęściej w głównych miastach takich jak Kraków, Wrocław, Warszawa czy Gdańsk. Blogerzy ze Stanów ze szczególnym uwielbieniem wybierają kraje azjatyckie, zwłaszcza, jak się można domyślać Tajlandię i Kambodżę. Gdybyście szukali poradników w tamtą część świata, amerykanie zmielili temat lepiej, niż pasze na hamburgery z McDonalds.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mieląc ten sam zakątek świata w różnej kolejności, wszyscy zdobywają blogową popularność.

Odwiedzone miejsca światowego dziedzictwa UNESCO

Nie jest to częsta praktyka, jednak spotykana. Poza ilością odwiedzonych państw, przejechanych kilometrów, dni w podróży, czy ilością lotów, chwalą się miejscami tego typu. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś takim w Polsce, bo nie wiem, czym tu się chwalić?

Piszą bezpośrednio o dofinansowaniu ich podróży

Druga, po Unesco, czynność nie często spotykana w Stanach i w ogóle w Polsce. Nigdy, poza akcjami crowdfundingowymi nie spotkałem się, aby w Polsce ktoś napisał tekst Podróżuję przez połowę roku, wstawiam 5 postów i 4 filmiki  miesięcznie, kosztuje mnie to wiele pracy, tutaj macie mój numer konta… W Stanach, takie znajdziecie.

Właściwie, może to jest jakaś myśl? Chętnie podzielę się numerem konta, abyście mogli je zasilić. Nie to żebym prosił o pieniądze, zwyczajnie podążam za trendami zza oceanu.

Wstawiają sporo ogólników

Gdy porównacie fanpage Martyny Wojciechowskiej i Wojciecha Cejrowskiego (tak wiem, do blogosfery mają się nijak) zobaczycie, że to są dwa style prowadzenia fanpage. Martyna wstawia dużo ogólników, śmieszne fotki, ciekawostki ze świata. Wszystko to, niekoniecznie z jej wypraw czy programów, często innych autorów. Z drugiej strony Wojciech wstawia tylko i wyłącznie swoje treści.

Nie oceniam co lepsze, bo każdy ma własny styl. Nie mniej, w Stanach zdarzają się zasięgowi blogerzy wstawiający spam za spamem. Zdjęcie z darmowego banku zdjęć plaży na Bahama, krzaczków z Wietnamu, makaronu z Japonii i blog się kręci. Mam wrażenie, że w Polsce nie przeszłoby to na dłuższą metę. Mimo wszystko wolimy konkret, niż makaronizmy od osób, które powinny radzić jak podróżować i pokazywać swoje dokonania.

Nazywają się Nomadami

Nomadic Matt, Legal Nomad, Modern Nomad, Senior Nomads. Nie jesteś Nomadą, jesteś nikim. Nie mogę mówić o fali nomadów i przeważającej części, bo w końcu skończyłyby się wszystkie połączenia i domeny ze słowem nomad, jednak jest tego sporo.

W Polsce jesteśmy autostopowiczem, pielgrzymem czy po prostu podróżnikiem. Do tej pory nie spotkałem się z tym, aby ktoś prowadził bloga o takiej nazwie, bądź tak się tytułował. Może dlatego, że wszystko zajęli już Amerykanie?

Brak listy marzeń

Popularna w Polsce, niespotykana za oceanem. Ciekawe więc, skąd u nas pomysł, aby spisywać swoje marzenia i publicznie je wykreślać? O liście wcześniej pisałem tutaj.

Nie mamy czego się wstydzić

Ostatnie, ale najważniejsze. Owszem większość czołowych (słowo klucz) zagranicznych blogów podróżniczych ma zasięgi od 100 tys unikalnych użytkowników wzwyż, a niektórzy tyle samo i więcej polubień na Facebooku, Instagramie i kilku innych. Zasięgowo na chwilę obecną w Polsce może się równać tylko jeden blog podróżniczy.

Nie zmienia to faktu, że Polacy nie mają się czego wstydzić. Nie odstajemy pod względem treści, prowadzenia blogów czy odbytych podróży. Powiedziałbym nawet, że nasze blogi są bardziej estetyczne. Używamy bardziej przejrzystych, ciekawszych, a co najważniejsze nowoczesnych motywów. Spotykałem blogerów, którzy mając po kilkadziesiąt tysięcy fanów na fanpage, używali motywów bloga z czasów pierwszych lekcji informatyki w podstawówce. Nie wyznaczamy trendów, ale mimo to jest na prawdę bardzo dobrze.


Ten post to zalążek szerszej analizy zagranicznej blogosfery podróżniczej, którą znajdziesz pod tym adresem.