fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakich błędów nie popełnić, na co uważać i na czym zaoszczędzić.Tym wpisem, w małym, choć moim zdaniem na początek wystarczającym stopniu przybliżę Ci to, co musisz wiedzieć, aby odnaleźć się w USA podczas podróży.

Wiza czy promesa?

Już na początku musisz rozróżnić promesę wizową od wizy. Promesę otrzymujesz w ambasadzie amerykańskiej jeszcze w Polsce i uprawnia Cię ona do podróży do Stanów, kolokwialnie mówi się o tym, iż dzięki niej możesz wsiąść do samolotu lecącego w tamtym kierunku. W przypadku wiz turystycznych, promesę otrzymuje się na maksymalnie 10 lat, przy czym jest to najczęstszy okres, jaki osoby podróżujące otrzymują.

Wizę natomiast, otrzymujesz na miejscu, po kolejnej rozmowie, tym razem z przedstawicielem USA w języku angielskim, na maksymalnie 6 miesięcy jednorazowego pobytu. Otrzymanie promesy nie obliguje otrzymaniem wizy. Może się okazać, że zostaniesz zawrócony z amerykańskiego lotniska prosto do domu na własny koszt. O tym jak otrzymać wizę amerykańską i czego możesz się spodziewać podczas rozmowy z konsulem, poczytaj w tym wpisie.

Amerykański angielski

No właśnie, język angielski. Amerykański angielski różni się brytyjskiego, którego powszechnie uczymy się w szkołach. Poza oczywiście akcentem, różnią się słówka np. football to football amerykański, a piłka nożna to soccer. Amerykanin nie powie, że możesz rozbić namiot w jego garden (ogrodzie), a użyje słówka yard. Warto o tym pamiętać, jednak dosyć szybko wyłapiesz różnice. Wrócę do tego za chwilę.

Stopy, funty, galony i mile

Amerykański system miar i wag różni się całkowicie od polskiego. Stopy (feet) to miara odległości w uproszczeniu oznaczająca 30 cm, podawana najczęściej przy krótkich odległościach, wysokościach czy głębokościach. Funty, to miara wag oznaczająca 0,45 kg, galon to 3,78 l, a mila to 1,6 km. Robiąc zakupy, dokładnie zwróć uwagę na oznaczenie jednostki np. 3 $ za funt wiśni, nie jak u nas się utarło za kilogram, 2$ za galon paliwa, nie zaś za litr. Do tego dochodzi inny system zapisywania dat: miesiąc – dzień – rok.

Wtyczki

Różnicą są również wtyczki, których przejściówki możesz kupić w Polsce za kilka złotych, bądź już na miejscu (niestety, nie było mi dane odnaleźć ich w USA, na szczęście kupiłem przed wyjazdem i Tobie też to radzę). Słyszałem jednak o historiach, gdzie wtyczki nie działały, jeśli chcieliśmy ładować coś większego np. laptopa czy używać suszarki. Jeśli zamierzać zabrać ze sobą prądożerny sprzęt, warto bliżej zainteresować się tematem.

Drogi

Niezależnie czy posługujesz się mapą online czy papierową, podróżujesz rowerem, pieszo czy autostopem, musisz rozróżnić kilka rodzajów dróg. Podział jest identyczny jak w Polsce tj. autostrady, drogi ekspresowe, krajowe i lokalne. Problem polega na tym, iż opierając się tylko na mapie, niezależnie jakiej, można narobić sobie problemów.

Krajówka okazuje się wymarłą, prowadzącą przez pustkowia drogą, nie mając nic przez dwieście kilometrów. Jakby tego było mało, miejscowość zaznaczona na mapie, do której akurat się wybierasz, okazuje się opuszczoną od kilku lat wioską widmo. Droga lokalna może nie mieć asfaltu, choć na mapie wygląda pięknie i nawet łączy dwie miejscowości. Nie wierzyłem, dopóki sam się nie przekonałem, łapiąc stopa na tzw. ghost town o którym nie miałem pojęcia. Na mapie wyglądało jak każda inna mała mieścina, w rzeczywistości nie było tam niczego, poza opuszczonymi budynkami.

Ponadto zwróć uwagę na nazwy dróg. Powszechnie utarło się, iż autostrada to interstate bądź freeway, a droga krajowa to highway. Niestety w niektórych miejscach mianem highway określają każdy rodzaj drogi, niezależnie czy lokalna czy autostrada. Kwestia szczególnie ważna dla autostopowiczów. Zawsze dopytuj dokładnie. Szczególnie te problemy można spotkać na prerii w stanach pokroju: Arizona, Utah czy Nevada.

Morał tego punktu, jest prosty…

Nie lekceważ odległości

Sto kilometrów w Polsce czy nawet Europie, to nie to samo co w USA. Dla nas to wycieczka, dla nich wyjazd po bułki na śniadanie. Amerykanie przeważnie nie podają dystansu, a czas dojazdu do danego miejsca. Zawsze miej zapas wody i jedzenia, na wypadek gdybyś utknął pośrodku niczego, a pierwszy samochód pojawi się po godzinie, bądź kilku. Jakby tego mało, niczym nie wyróżniająca się miejscowość może ciągnąć się kilkanaście kilometrów, a do kolejnej masz kilkadziesiąt kilometrów przez pustynie.

Razem z odległościami, pojawiają się problemy z brakiem sieci komórkowej. Często zdarzy się, że za sprawą fast foodów częściej będziesz miał dostęp do darmowego wifi niż zasięgu sieci.

Woda z basenu

Jeśli już jesteśmy przy wodzie (tej z kranu). Jest ohydna. Dla nas jako Polaków pierwszym skojarzeniem było picie wody jak z basenu. Nie mniej trzeba zwrócić uwagę, iż w zależności od stanu, woda może mieć inny smak, przede wszystkim ze względu na ogromną ilość chloru. Jeśli chcesz pić wodę z kranu, polecam zakup saszetek smakowych do zabarwiania.

Dolarowe drzewko

Dobrze byłoby, abyś wiedział, gdzie robić zakupy najtaniej. W Stanach polecam Ci Saveway (Carrs i Vons – trzy różne nazwy w zależności od regionu, lecz ten sam sklep) oraz Walmart. Możesz spotkać również K – mart czy Target, jednak nie są to sklepy spożywcze, a jedynie markety, gdzie jedzenie jest dodatkiem, często słabym i droższym. Znajdują się zawsze, głównie z racji swoich powierzchni na granicach miasta, nigdy w centrum, zazwyczaj w większych skupiskach np. trzy ogromne markety i cztery różne fast foody.

Polecam ponadto liczne sklepy z serii One dollar tj. Dollar General, Dollar Tree, Dollar Bills, Familly Dollar, czy Dollarama. Każdy z nich wygląda podobnie do naszych chińskich marketów i jeśli lubisz bibeloty, na pewno się tam odnajdziesz. Najczęściej znajdziesz w nim małą ilością, ale bardzo opłacalną jedzenia. Zdarza się, iż są one jedynym sklepem spożywczym w miejscowości. Dlaczego? To proste…

Fast foody

Fast foody są wszędzie. Nawet jeśli jesteś w małej miejscowości, gdzie stoi tylko jeden sklep spożywczy w dodatku nie mający na ladach prawie nic, możesz być prawie pewien, że znajdziesz tam McDonald’s bądź Subway. Ten drugi znajdował się nawet na końcu końca świat tj. ostatniej miejscowości na południe Alaski.

Gorsza jakość, większy wybór

Zapomniałem dodać. Markety pokroju Walmarta są olbrzymie i oferują w swojej ofercie wszystko. Jeśli do tego dołożysz każdą rzecz w kilku bądź kilkunastu smakach, robi się niemała wycieczka. Kilkanaście smaków napoju izotonicznego, tyle samo Fanty, Coli czy Moutain Dew. Przeróżne chleby, a nawet sprzęt outdoorowy, rowery, opony do samochodu, kwiatki do ogrodu, koszule i telewizory. Dla nas każdorazowe wejście do tego typu sklepu oznaczało minimum godzinne poszukiwania.

Niestety jakość tego typu produktów jest dużo gorsza niż w Polsce. Jeśli coś w Stanach jest określane jako słodkie bądź bardzo słodkie, prawdopodobnie będzie to mdłe do granic. Tak samo sprawa ma się z przetworami słonymi. Jeśli z wyjazdu po tym kraju nie zapamiętasz smaku słodkiego, słonego i tłustego to znak, że byliśmy w różnych krajach.

Podatek

Robiąc zakupy zwróć uwagę, iż do przetworów nie doliczony jest podatek. W związku z czym nawet jeśli zrobisz zakupy za 30 $ przy kasie może się okazać, iż dochodzi do tego 5 $ podatku. W Polsce ten podatek wliczony jest od razu w cenę, w USA, dodawany jest dopiero przy podliczaniu rachunku. Ponadto za plastykowe butelki pobierana jest kaucja w wysokości kilku centów.

Wielkość

Po powrocie ze Stanów wszystko okazuje się być małe. Ciasne sklepy (w USA, starsze osoby mają do dyspozycji elektryczne wózki), małe porcje, małe produkty czy auta. Amerykańska mania wielkości dosięga wszystkiego. Bez problemu kupisz czterolitrowe opakowanie mleka, soku, ketchupu czy majonezu. Dołożysz do tego kilogram pizzy, podobną ilość masła, wiadro lodów, litr kawy w kubku i właściwie możesz być pewien, że wrócisz z kilkoma kilogramami zapasu w obwodzie brzucha.

Annual Pass

Jeśli planujesz podróżować po parkach narodowych (o których więcej niebawem), koniecznie kup Annual Pass, nie zaś pojedynczy bilet. Dzięki niemu wjedziesz do każdego parku w kraju, dowolną ilość razy na dowolną ilość dni w ciągu kolejnego roku. Kosztuje 80 $, co zwraca się już po 2-3 parkach. Więcej o parkach narodowych w USA przeczytasz w tym wpisie.

Prawo stanowe

Ważnym czynnikiem jest zmienne prawo w zależności od stanu. Prawo amerykańskie dzieli się na federalne, czyli państwowe oraz stanowe, czyli tak jakby w każdym naszym województwie było inne prawo. To, co jest dozwolone w jednym, nie musi być dozwolone w innym. Warto na to zwrócić uwagę, gdyż pomiędzy stanami nie ma żadnych znaków i często nieświadomi, możemy złamać prawo. Dochodzi wtedy do ciekawych sytuacji z policją (mały spojler – o tym już niebawem).

Zwroty towarów

Bardzo dużo mówi się o zwrotach towarów. Przez co istnieje przekonanie, iż możesz wszystko i zawsze zwrócić. Niezależnie od powodu, który może być równie błahy jak nie podoba mi się, albo w reklamie wyglądał inaczej. W większości przypadków jest to prawda, przez co w dużej części Walmartów w dużych miastach widoczne są spore kolejki do zwrotów. Jednak czy wszystko? Z mojego doświadczenia wiem, iż nie można zwrócić butli gazowej do kuchenki turystycznej. Prawdopodobnie przypadków odmów jest więcej.

Restauracje

Na koniec trzy ważne kwestie, nie zamykające się tylko w tematyce restauracji. Po pierwsze, gdy zamawiasz napój większość szklanki będzie stanowił lód, a co za tym idzie, otrzymujesz mniej picia. Z jednej strony lód schładza, a z drugiej to sprytny sposób na mniejsze porcje. Najlepiej zamówić więc bez.

Po drugie, w większości restauracji, niezależnie od standardu otrzymujesz darmową dolewkę napoju, niezależnie jaki on jest. W niektórych tylko wodę bądź kawę. W tym przypadku kelnerka chodzi po sali, dopytując czy chcemy dolewkę. W fast foodach standardem jest nielimitowana dolewka.

Po trzecie w każdej przestrzeni zamkniętej, niezależnie czy restauracyjnej, sklepowej czy nawet samochodowej, klimatyzacja w okresie letnim to absolutny obowiązek. Pierwsze dwa tygodnie to dla nas walka z zapchanym i wysuszonym nosem. Gdy na zewnątrz termometry wskazywały 40*C, w każdym aucie mieliśmy około 20*C, co przy częstych zmianach aut, a co za tym idzie skokach temperatury daje niesamowitego łupnia.

Złotówki

Pomimo usilnych prób nie udało nam się wymienić polskich złotówek na dolary. Większość szanujących się kantorów posiadało waluty od japońskich po czeskie, o euro oczywiście nie wspominając. A złotówki? Brak.