fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Prawie rok temu dostałem maila od pewnej firmy, która była zainteresowana współpracą ze mną. Blog nie nazywał się tak jak nazywa się teraz, miałem dużo mniej wpisów, mniej czytelników, tematyka choć jakoś się rozwijała, szybko zaczęła się zamykać i zataczać krąg. Nieważne, po prostu było słabo.

Do współpracy zostałem wybrany na podstawie selekcji spośród wszystkich najlepszych. Miałem pracować ramie w ramie z przedstawicielami wielkich światowych marek, autorami poczytnych książek, trenerami, zawodowymi sportowcami i resztą polskiej śmietanki. Żadnych nazwisk, ale sami najwięksi. Do tego wszystkiego proponowane pieniądze były uczciwe, więc pozostawało mi tylko klepnąć i cieszyć się zyskiem. Tobie też to wszystko trochę źle pachnie? Idźmy jednak dalej.

Współpraca miała polegać na przygotowaniu przeze mnie pisemnego kursu podróżowania, z którego potencjalny odbiorca w ciągu 30 dni miał się nauczyć wszystkiego co potrzebne, aby ruszyć w świat. Zapomniałem dodać, że odbiorca oczywiście za kurs płacił i to wcale nie mało.

Przyznam się szczerze, że przez dobre pięć minut byłem naprawdę gotów wejść w ten projekt. Nie dlatego, że jestem idiotą, który zobaczył dolary i bierze co dają. Myślałem wtedy o tym w kategorii rozwoju i czymś dla mnie nowym. Zacząłem więc pytać o szczegóły, założenia a przede wszystkim zakładane efekty. Wtedy zaczęła się zabawa.

Cztery godziny

A teraz wyobraź sobie, że masz cztery godziny, aby nauczyć podróżować pewną osobę. Nie wiesz ile ma lat, jakiej jest płci, ile ma pieniędzy a co ważniejsze: co przeżyła w swoim życiu, jakie ma obawy i jakie dominują u niej cechy charakteru. Ona sama nie wie jeszcze w jaki sposób chce podróżować, autostopem czy na rowerze. Być może pokocha chodzenie po górach, albo jeżdżenie terenówką. Pewnie pomyślisz, skąd wziąłem ten durny czas? Tyle łącząc czas z każdego dnia miał poświęcić uczestnik na cały kurs.

Masz cztery godziny, aby zaszczepić w niej pasję podróżowania, przekazać jak najwięcej potrzebnych informacji, aby poradziła sobie przynajmniej z podstawowymi rzeczami i sytuacjami. Problem w tym, że podstawowe sytuację dla każdego sposobu podróżowania nie istnieją. Z każdej podróży, nie licząc tych bardzo bliskich, możesz wrócić z wrażeniami jak nikt dotąd. Wszystko jest nieprzewidywalne, nie do końca znane, spontaniczne. Można złamać każdy schemat i przekroczyć zdrowy rozsądek.

Dasz radę?

Jak komuś opowiedzieć o magii autostopu, skoro już pierwszego dnia spotka człowieka, który na zawsze go do tego zniechęci. Jak o jeździe na rowerze, skoro ktoś nie lubi się męczyć.

Masz za zadanie streścić cały Internet w kilkadziesiąt stron, całą swoją wiedzę i doświadczenie. Przeżycia, odczucia, przemyślenia, niespodziewane sytuacje, zagrożenia i szanse, porażki i zwycięstwa. Opowiedzieć o sprzęcie, przygotowaniach, powrotach, lotach samolotem, chorobach i wypadkach. Nie zapomnieć o oszustwach, kradzieżach, noclegach, dużych miastach, aplikacjach, mapach, nawigacji i psychice. Dać dawkę motywacji, aby ruszyć w świat, podzielić się kroplą racjonalizmu i szczyptą szaleństwa. Zaszczepić życie tu i teraz, chwytanie dnia i nadarzających się okazji. Dasz radę w marne cztery godziny?

Ja nie dałem. Nie byłem w stanie wciskać ludziom szczątków informacji, tylko dlatego, żeby zmieścić się w formie. Nie potrafiłem wybrać ze wszystkich czynników tych kluczowych, dzięki którym ktoś sobie da radę za granicą. Ważniejsza jest psychika czy sprzęt? Jeśli sprzęt to jaki? Mnogość możliwości z góry zakładała porażkę. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie byłaby to moja porażka, a osoby, która liczyła, że nauczy się w kilka godzin siedząc przed komputerem podróżować.

Wyobrażasz sobie, aby po kursie zrobić egzamin bądź wystawić zaświadczenie o jego odbyciu? Komu miałbym go pokazać? Osobie zabierajacej mnie na stopa czy ludziom chcącym mnie przenocować? Choć w sumie… od razu czułbym się bezpieczny, biorąc autostopowicza po kursie. Śmiech na sali.

Strona nie otworzyła się do tej pory. Kurs podróżowania nigdy nie powstał. Nikt, nigdy z tego powodu nie zrobił sobie krzywdy i nie wydał bez sensu pieniędzy. Przynajmniej w tym małym stopniu uratowałem świat przed głupotą.