fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Do gór należy mieć szacunek. To nie Ty zdobywasz górę, to góra pozwala Ci na nią wejść. Im szybciej to zrozumiesz tym mniejsze prawdopodobieństwo, że staniesz się obiektem kpin i szyderstw za głupotę bądź lamentu i płaczu za katastrofę.

Już niebawem zacznie się prawdziwe oblężenie polskiego himalaizmu niedzielnego czyli osób zdobywających szturmem Krupówki a w przypływie adrenaliny ogłaszających podbój Morskiego Oka. Tabuny ludzi z całymi rodzinami rzucą się na spokojnie, dostępne dla wszystkich góry. Na szlakach będą wszyscy: emeryci, matki z dziećmi, kulawi, niewidomi, w klapkach, z rowerami, w sukience, z torebeczką i cud makijażem. Cyrk na kółkach, patologia.

Góry są piękne, tylko ludzie głupi

Kilka lat temu pewien mężczyzna postanowił wejść na Orlą Perć, najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy szlak w Polsce. Dla niewtajemniczonych dodam, że przeciętny zjadacz chleba już po obejrzeniu zdjęć ma spocone ręce i miękkie nogi. Przeszły już na nią tysiące, więc nie było to niczym niezwykłym, jednak on chciał zrobić to zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Ubrał kask, uprząż, wziął liny linki i lineczki, kamerę i dwóch panów z TOPR-u.

Mężczyzna bardzo szybko odkrył, że ludzie dziwnie się na niego patrzą. Dominowały swobodne stroje, sportowe buty, które nijak nie miały się do tego, czego wymagał od nich szlak. Stał się atrakcją, na którą patrzono z politowaniem bo nie dość, że ubrany jak na Mount Everest to jeszcze w obstawie TOPRu.

Wygodniej w japonkach

Właściwie w jakim celu wydawać kilkaset złotych na sprzęt, skoro koleżanka z pracy pojechała w butach do biegania. Głupota, jeszcze się noga spoci. Wezmę pięcioletniego syna, niech zobaczy kawałek świata. Psu też się należy trochę odpoczynku, może i on wejdzie razem z nami. Nie przeszkadza, że nigdy nie chodziłam, zdobędę coś fajnego, pamiątka na całe życie. Kompletny brak wyobraźni często kończy się tragedią. Mniejsza strata, gdy płacisz sam za własną głupotę, gorzej gdy przyjdzie za nią zapłacić komuś innemu. Komuś, kto być może Ci zaufał albo nigdy nie wiedział o Twoim istnieniu.

W górach tak jak na drodze obowiązuje zasada ograniczone zaufania. Nigdy nie wiesz, kto idzie przed Tobą. Może się okazać gwiazdą alpinizmu, ale może być ostatnią łamagą, która swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem narazi życie. Powiedzmy to głośno, masz w czterech literach jego życie, bo go nawet nie znasz. Ciebie interesuje Twoje własne. Niefortunnie może się okazać, że Twoje życie zależy od każdego postawionego kroku przez chyboczącą się w klapeczkach panienkę, albo nie mającej już sił starszej pani.

Jeden ruch. Jeden mały pieprzony zły ruch, który spowoduje, że zamiast chwalenia się fotką ze zdobycia, będziesz się modlił się o przeżycie.

Przychodzi taki czas w roku, gdzie kompletnie nieodpowiedzialni ludzie chwalą się swoją górską głupotą. Udało im się zdobyć trudny szczyt ubranym jak na pokaz mody z kondycją kierowcy ciężarówki z dwudziestoletnim stażem. Słowem klucz jest tutaj „udało się”. Parafrazując słowa Jacka Walkiewicza, nic się nam w życiu nie udaje, bo profesjonalizm nigdy nie jest dziełem przypadku. Osoba, która ma o tym pojęcie powie „zrobiłem to”, a głupek, który uradowany swoją postawą czeka na oklaski, zawsze powie, że jemu się to udało. To prawda, tym razem udało mu się wyjść z tego cało. Tylko czy uda mu się następnym razem nie narazić swojego i co gorsza Twojego życia.

Ludzie bez wyobraźni

Widząc ludzi z przypadku, którzy zdobywają trudne górskie szczyty nigdy im nie gratuluje. Nie ma czego, bo ich brak doświadczenia i wiedzy mógł się okazać katastrofalny w skutkach. Zamiast Tobie pomóc mógł spanikować, zamiast przejść swobodnie szlak zablokować go w najgorszym miejscu, bo jednak przeliczył się ze swoimi możliwościami. Pracownicy TOPRu poza umiejętnościami muszą wykazywać się niebywałą cierpliwością przy kolejnych akcjach odznaczających się brakiem wyobraźni.

Ułatwić czy nie ułatwić?

Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, po co w takim razie ułatwiać wejścia na kolejne góry? Jakie korzyści przyniosą nam kolejne drabinki czy łańcuchy. Dadzą nam poczucie bezpieczeństwa czy zachęcą jeszcze większą rzeszę śmiałków, gotowych zmierzyć się z góra, przeceniając mimo wszystko swoje umiejętności. Masa ludzi wyjdziemy z założenia, że dzięki nowym ułatwieniom, nawet bez doświadczenia, możemy porwać się  od razu na trudne góry. Tylko czy góry nie powinny zostać czymś elitarnym, pozostawionym dla osób, które rzetelnie podchodzą do przygotowań i wejścia. Wszak ułatwiony dostęp sprawia, że szybko tracimy do czegoś szacunek.