fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Większość z nas, gdy mówimy o zagranicznych potrawach przyjmuje to, co nam podają. Nie jestem w tym momencie lepszy od reszty. Jem to, co wrzucą mi na talerzu ciesząc się, że moje podniebienie smagane jest jakimiś krzaczkami z innego kontynentu. Mając w głowie podróż do dalekich krajów, nie ruszając się z domu, coś jak zdobycie Mount Everestu na Google Earth.

Jednak każda kolejna podróż powoduje, że liczba dań typowych dla różnych krajów, których nie znam maleje. Tak się składa, że w zeszłym roku odwiedziłem Turcję i Armenię. Kto kiedykolwiek miał styczność z prawdziwą, nie hotelową Turcją wie, że po dłuższym pobycie możesz stać się ekspertem od kebabów. Nie sposób wyjechać z tego kraju jeśli przynajmniej raz Turek nie zaproponuje Ci zjedzenia ich narodowej potrawy.

Kebab u prawdziwego Turka ile razy słyszałem ten tekst, wiedziałem jedno: Turek może i z Turcji, tylko kebab polski.

A co z bigosem?

Według odgórnie przyjętych zasad wszyscy powinniśmy umieć lepić pierogi i przerabiać kilogramy kapusty na bigos. Chyba nie powiesz mi, że nie umiesz? Przecież każdy Turek potrafi zrobić kebaba, Włoch pizzę. Tak samo Ty  powinieneś być mistrzem kuchni polskiej. Większość prawdziwych Turków w prawdziwym kebabie jest tak samo mistrzami kuchni, co osoby zakładające lumpeks guru przedsiębiorstwa. Zbiera się kilku chłopaków, którzy chcą otworzyć interes życia, więc ulegając modzie otwierając kolejną knajpę.

Problem w tym, że gdy Polacy otworzą knajpę z kluskami leniwymi, schabowym i ciepłym, babcinym rosołkiem, zaraz dostaną po głowie od innych mistrzów kuchni. Każdy się zna, bo każdy we własnym domu, przynajmniej raz w życiu jadł te dania i ma porównanie. Tylko czy właściwe? Czy porównuje swoją zupkę, która urosła do rangi kultowej maminej zupeńki tylko dlatego, że innej nie było i nie było z czym porównać?

A kebab? Kebabem niczego nieświadomy Polak będzie zajadał się ze smakiem wmawiając sobie filmowe to mój jedyny i prawdziwy, ciesząc się, że w jego mieście w końcu otworzyła się knajpa z zagraniczną kuchnią.

Turek nie potrafi

Dla mnie już pierwszym przymiotnikiem, który wyklucza autentyczność danego jedzenia, jest reklamowanie go jako prawdziwa włoska, hiszpańska czy mongolska kuchnia. Najprawdziwsza z prawdziwych, z dziada pradziada kręcę całą rodziną kebaba, aby dziś móc go Tobie sprezentować. Znasz przysłowie krowa która dużo ryczy mało mleka daje? Dużo hałasu, mało autentyczności, więc nie wmawiaj czegoś, co nie ma pokrycia.

Po drugie, dziwi mnie jak często miarą jakości jest ilość Turka w Turku. W końcu, jeśli danie przygotowywane jest przez Irańczyka, będzie automatycznie złe, nieprawdziwe i niezgodne ze sztuką przyrządzania. Jeśli kebab to tylko od prawdziwego Turka!

Kebab i pizza to fastfood, który większości przypadków stawiać powinniśmy w Polsce na równi z McDonaldem i KFC. Ten sam rodzaj marketingu, zachowań sprzedających i papki, którą dostajemy na talerzu. Każdy z nich przygotowuje ofertę, która najlepiej sprawdzi się dla danego państwa i społeczności. Przyprawia w taki sposób, aby Ci smakowało. Nie lubisz sosu? Dorzuć sobie do pizzy ketchupu. Wolisz dużą pizzę czy małą? Jedz, nie gadaj, bo we Włoszech rozmiaru sobie nie wybierzesz. Ma Ci smakować, nie być prawdziwe.

To ta sama jakość jaką poznałem jedząc Azją z puszki, czy taka sama prawdziwość jaką poznałem pracując w smsowym centrum. Do wyboru kebab z kurczakiem, wołowiną, baraniną, psem i kotem, tylko po to, aby przyciągnąć klienta.

A jaki jest ten prawdziwy?

Gdy pojedziesz do Turcji, poznasz smak kebaba, z ich przyprawami, sposobem przyrządzania, z typową herbatką, jedząc w klimatycznej, tureckiej knajpce. Trzeba pamiętać, że w Polsce przydrożna knajpka czy byle jaka restauracja z zagraniczną kuchnią daje nam nikłe prawdopodobieństwo prawdziwości. Za ladą stoją tacy sami ludzie jak my, dla których w większości przypadków to biznes, a nie powołanie bycia kucharzem roku i chęć promocji własnego kraju za jego granicami. To tak samo jakbym ja z kilkoma znajomymi, nie znając się na niczym, otworzył knajpę w Iranie serwującą pierogi.

W dzisiejszych czasach, gdzie każdy jest fotografem po kupieniu lepszego aparatu, który rozmazuję tło, równie dobrze jutro możesz być mistrzem kuchni ormiańskiej. Kupując rolkę mięsa i hurtową ilość bułek od polskiego producenta i tak skazujesz się na to, że potrawa będzie zagraniczna tylko w nazwie.

Czasem zastanawiam się, czy nie lepiej żyć w nieświadomości i cieszyć się prawdziwą turecką kuchnią gdziekolwiek tylko chcę. Turcja raz na zawsze zepsuła mi kebaba, nie ważne czy u cioci z mikrofalówki, czy w knajpie przy drodze. Wszędzie gdzie będę go jadł, zawsze powiem, ten może i dobry, ale tylko w Turcji to danie smakuje prawdziwie.

Specjalność szefa kuchni

Na koniec ciekawostka, za którą zapłaciłem jedenaście złotych tylko po to, aby pokazać Ci, jak żałośnie można zbezcześcić kebaba. Wcale nie w przydrożnej budce, a w szanowanym się lokalu. Przepraszam, pomyłeczka, oryginalnie nazywa się to kebab burger. Tylko niech mi ktoś wytłumaczy, gdzie w tym kebab, a gdzie burger?

Untitled design(1)