fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Dawno nie widziałem w polskim świecie podróżniczym tak mocnego upadku. Piotr Kuryło w ciągu kilku dni pojawił się na ustach wszystkich. Zawrzało w środowisku biegaczy, podróżników, na głównych stronach ogólnopolskich portali, a nawet moim ulubionym, bo najrzetelniejszym źródle… Pudelku.

Postąpił wyjątkowo beznadziejnie. Działanie na pograniczy głupoty i skrajnego przypadku niewiedzy. Przynajmniej resztkami wyobraźni chcę wierzyć, że mógł nie wiedzieć i jego intencje były w tej beznadziejności szczere. Daleki jednak jestem od nazywa go bestią, śmieciem i zerem. Jedno zachowanie spowodowało, że cała pozycja, na którą pracował kilka lat, rozpieprzyła się jak zamek z piasku w przypływie.

Piotr zrobił już swoje, traci sponsorów, stracił reputację i grunt pod nogami. W całej historii gorsi są jednak komentujący ludzie. Znawcy wszystkiego, którzy pod przykrywką walki o prawa zwierząt i napiętnowania bestii publicznie mu ubliżają. Każdy komentator czuje się bezkarny, nakręcając tym samym kolejną falę nienawiści. Na kilkaset komentarzy, pojawiło się może kilka broniących biegacza.

Pozostawienia na pastwę losu psa nie da się obronić. Pozostaje schylić głowę, przeprosić i przyznać się, że jest to największy błąd w jego życiu. Myślę jednak, że spośród tysięcy ludzi, którzy publicznie go opluwają, niejeden może pochwalić się czymś równie strasznym. Przeglądając post pod informacjami o tym wydarzeniu, tchórz, prostak, bydle i gnój to kulturalny początek wyliczanki wysyłanej pod adresem Piotra. Każdy, oczywiście w słusznej sprawie.

Powiedzmy sobie szczerze, nigdy nie był on osobą znaną szerszej publiczności. Nie był ogólnopolskim przykładem do naśladowania i inspiracją milionów. Był osobą publiczną, lecz niszową, bo dla przeciętnego Kowalskiego, Kuryło nie istniał. Przez jedno wydarzenie zaistniał na szerszą skalę, jednak teraz nikt nie pamięta, a nawet nie ma zamiaru się dowiadywać, skąd on się właściwie wziął.

Jak blisko do tragedii?

Postawcie się w jego miejscu, kiedy o największym błędzie w Waszym życiu dowiaduje się cała Polska i tysiące nieznanych Ci osób robi z Ciebie bydlaka. Jak poczujesz się w tej sytuacji? Tysiące osób wyleje na Ciebie swoje frustracje i żale pod przykrywką słusznej sprawy. Jestem w stanie zrozumieć, gdy mamy do czynienia ze zwyrodnialcem, który z uśmiechem na twarzy gwałci i zabija. W przypadku Kuryły, nagonka poszła zbyt daleko.

Jak poczuje się Twoja rodzina i znajomi, o ile będziesz ich jeszcze miał? Czy ktoś Ci jeszcze poda rękę, czy na Twój widok wszyscy odwrócą wzrok? Jak czują się córki biegacza, dla których na całe szczęście są wakacje i być może cała sytuacja zdąży ucichnąć do rozpoczęcia roku szkolnego? A jak żona, która według informacji walczyła z nowotworem? Jak blisko w takiej sytuacji jest do tragedii? Piotra Kuryły, nie psa.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że wszystkie wylane pomyje, nie wpłyną na podjęcie jeszcze gorszych decyzji przez biegacza i jego rodzinę.