fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wyruszając na trzy miesiące za ocean jechałem z przeświadczeniem, że autostop w USA nie będzie łatwy. Niestety to nie Turcja, gdzie poza bezproblemową podróżą, do każdej podwózki dostajesz kebab gratis. Już na wstępie musisz coś wiedzieć – autostop w Stanach nie jest nielegalny, pomimo iż ludzie, włącznie z policją z różnych powodów, będą Cię o tym informować. Wszak lepiej powiedzieć, że coś jest nielegalne, niż to, że ich zdaniem jesteś nienormalny i sam sobie szukasz problemów.

Autostopem przejechałem całe Stany Zjednoczone wszerz, od Nowego Jorku po San Francisco, od Oceanu Atlantyckiego do Spokojnego, odwiedzając 16/50 stanów, w tym Alaskę. Jeździliśmy (mieszana para) autostradami, ekspresówkami, krajówkami, drogami lokalnymi, a nawet takimi, które nie wiadomo czy są gdziekolwiek na mapie.

Nie oznacza to, że wiem wszystko o wszystkim. Generalizuję, trochę wyolbrzymiam, opowiadam własne historie, tylko po to, abyś w być może nieznanej dla siebie sytuacji nie stracił pewności siebie i mam nadzieje umiał się odnaleźć. Ogromna przestrzeń tego kraju powoduje, iż jego zwiedzenie i poznanie nawet podczas kilkumiesięcznej podróży jest niemożliwe.

Jeśli znasz powiedzenie co kraj to obyczaj, to samo można powiedzieć w odniesieniu do każdego z 50 stanów tego kraju. Całkowicie innych ludzi znajdziesz w Nowym Jorku, innych na prerii Arizony, jeszcze innych na Alasce. Co za tym idzie, nie można powiedzieć, iż wszyscy Amerykanie są źli bądź dobrzy. Jeśli jesteś zainteresowany wyjazdem do USA, poczytaj również o tym co warto wiedzieć, jeszcze przed wyjazdem w tym wpisie. Jedziemy…

Autostop w USA

Amerykanie w ujęciu bardzo, ale to bardzo ogólnym i trochę krzywdzącym to osoby, które wiedzą co to autostop, ale Cię nie wezmą. Jest to stwierdzenie paradoksalne, w końcu piszę to osoba, która przejechała Stany od lewej do prawej. Dlaczego Cię nie wezmą? Powody są trzy.

Przede wszystkim, bo się zwyczajnie boją. Morderstwa, narkotyki i gwałty, czyli temat codzienny amerykańskich mediów na stałe zapalił lampkę bezpieczeństwa u ludzi tam mieszkających. Z drugiej strony, jeśli już jesteś autostopowiczem i nie masz broni to nadal jesteś dziwny, gdyż narażasz siebie na niebezpieczeństwo, wchodząc do obcych ludzi do samochodu.

Moim osobistym numerem jeden było dwóch mężczyzn jadących większym, sześcioosobowym autem. Łapiąc na lokalnej drodze, zawrócili do nas, stając kilkadziesiąt metrów dalej, w zatoczce tak, aby z daleka mogli zobaczyć co robimy i czy na pewno czegoś nie ukrywamy. Po kilku minutach przyszedł jeden z mężczyzn, zbliżając się do nas podniósł ręce w geście, że nie chce nam zrobić krzywdy, ani my jemu. Przepytał nas skąd jesteśmy, dokąd i po co jedziemy oraz czy nie mamy broni. Po czym stwierdził, że może nas tam zabrać, tylko ma nadzieję, że go nie zastrzelimy (mówiąc to ze śmiertelna powagą).

Niejednokrotnie wzywano na nas policję (o czym za chwilę), pytano po co to robimy, czy chciano nas zabrać na przystanki autobusowe czy kolejowe.

Po drugie, poczucie własności. Siedząc w swoim wielkim amerykańskim samochodzie, kierowca nie będzie się przejmował osobą, która łapie stopa. W moim odczuciu i z opowieści ludzi tam żyjących wynika, że niestety Amerykanie są ludźmi, którzy osoby niepotrafiące sobie poradzić, traktują raczej jako życiową fajtłapę, nie zaś jako osobę, która potrzebuje pomocy.

Po trzecie, poza wygodnictwem i lenistwem, za sprawą coraz większego udogadniania wszystkiego pod samochód Amerykanie dziwią się, dlaczego i Ty nie masz własnego samochodu. A jeśli już nawet nie masz, to dlaczego nie wynajmiesz. Zjawisko autostopu, o czym już wcześniej wspomniałem, jest zwyczajnie nierozumiane.

Kto się zatrzymuje?

Prawdą jest, iż USA to kraj ludzi kompletnie różnych. Spotykaliśmy na swojej drodze ludzi mających kontakty trzeciego stopnia z Bogiem, wykolejeńców jeżdżącymi z siekierami na siedzeniu, wydzierganymi po uszy, ludźmi mającymi więcej kabli od podłączonej do siebie kroplówki niż ja mam ich w całym domu. Czasem zastanawiałem się, czy to właśnie ta osoba, która zepsuje nam podróż i zrobi coś niebezpiecznego.

Rzekłbym, że w standardzie zatrzymują się osoby, które same kiedyś w ten sposób podróżowały. Ponadto osoby, które nigdy nikogo nie brały, ale zrobiły dla nas wyjątek. O wyjątkach dowiesz się za chwilę. Cała reszta to czysty przypadek.

Nikt nigdy nie chciał od nas pieniędzy, kilkukrotnie zapytano nas o to, czy moglibyśmy się dorzucić kilka dolarów za paliwo, jednak na krótkim pytaniu zawsze temat się kończył. Ciekawostką jest, że przez całą podróż nie zatrzymał się ani jeden czarnoskóry obywatel.

Kierowcy ciężarówek

W Europie bardzo popularni, w USA są rarytasem z racji ogromnych i specyficznie amerykańskich maszyn. Kierowców jak zawsze można złapać stojąc przy drodze, na zwykłym parkingu, dużym parkingu tylko dla ciężarówek bądź na rest stopie czy truck stopie, czyli miejscu odpoczynku wszystkich kierowców.

Z mojego doświadczenia wychodzi, iż łatwiej złapać ciężarówkę na drodze niż pytać na parkingach. Niezależnie czy podchodzi do niego mężczyzna, kobieta, czy para. Przepytaliśmy w ten sposób na pewno ponad setkę kierowców, tylko nieliczni chcieli nas zabrać, jednak na krótki dystans. Nie udało nam się podróżować z jakimś kierowcom więcej niż kilkaset kilometrów tylko w ciągu jednego dnia, co za tym idzie, nie wiem, jak wygląda jego dzień.

Jedyne co mogę potwierdzić to fakt, iż mają o wiele lepsze samochody niż europejscy kierowcy. Dużo większa przestrzeń w środku, która powodowała, że siedzenie we dwie osoby było swobodą, a nie wciskaniem drugiej osoby zaraz przy głowie kierowcy.

p1150021

Inni autostopowicze

Na swojej drodze podczas podróży po Kanadzie i USA spotkaliśmy kilkunastu różnych autostopowiczów m. in.: Niemców, Czechów, Kanadyjczyków i oczywiście Amerykanów. Po czym najłatwiej poznać autostopowicza z Europy? Jest czystym, schludnie wyglądającym podróżnikiem. Niezależnie jak mocno zakurzony podróżą widać, że to osoba podróżująca, nie szukająca problemów.

Jak wygląda rodowity autostopowicz? Widziałeś kiedyś film Mad Max? Właśnie tak. Niestety z moich obserwacji wynika, iż duża część z nich to życiowi wykolejeńcy, którzy wody nie używają nawet do picia. Porwane rajstopy, długie brody i dredy, do tego łapanie w kapturze, z jedną nogawką podciągniętą, a drugą obgryzioną przez psa. Powoduję to strach i ogólną niechęć do autostopowiczów. Spotykaliśmy Amerykanów, którzy wykończeni schodzili z drogi po kilku godzinach stania, podczas gdy my w tym samym miejscu łapaliśmy w ciągu kilku minut. Przypadek? Nie sądzę.

Dlatego też pierwszą podstawową zasadą jest czystość, brak zarostu i w miarę normalne ubrania, które powodują, iż wyglądasz jak podróżnik, nie wyrzutek społeczeństwa. Oczywiście taką poradę możesz przeczytać w każdym autostopowym poradniku, jednak w Stanach jest to szczególnie ważne. Był to niewątpliwie jeden z naszych atutów (dziwnie brzmi), który dawał nam przewagę nad resztą lokalnych autostopowiczów.

Nazewnictwo

W celu łatwiejszego połapania się, dobrze znać określenia jakie stosują Amerykanie nazywając poszczególne drogi. Otóż interstate bądź freeway to autostrada, natomiast highway to cała reszta, z założenia jednak droga krajowa. Jest to trochę problematyczne, gdyż kierowcy często mówią, iż zabiorą Cię na highway, po czym zostawiają Cię na autostradzie. Niestety znaczna część Amerykanów nazywa highway wszystko możliwe, niezależnie czy to autostrada czy droga po polu. Warto zwracać na to szczególną uwagę i dokładnie pytać na jaką drogę, chce nas wywieźć kierowca.

road-signs-936137_1920

Drogi

Skoro już wiesz jak się nazywają, warto, abyś na którejś nie utknął. Przyjmij bardzo ważną zasadę, niezależnie czy używasz mapy papierowej czy nawigacji. Droga krajowa nie musi być drogą uczęszczana, ba! ona nawet nie musi być drogą krajową. Jakby tego było mało, przejazd krótszy nie musi być szybszy.

Z mojego doświadczenia wiem, że droga krajowa na jednej mapie, na innej była przedstawiana jako lokalna i odwrotnie. Ponadto, wiele razy licząc na przejazd krótszą drogą, staliśmy kilka godzin, po czym objeżdżaliśmy dookoła, gdyż w pierwszym przypadku nie można było mówić o jakimkolwiek ruchu. Jakikolwiek to kilka lokalnych samochodów na godzinę, które nie zawiozą Cię nawet do kolejnej miejscowości bo skręcają tuż za rogiem na swoje rancho. W międzyczasie, bardzo rzadko trafi się ktoś z dłuższym dystansem.

Bierz również pod uwagę, w jakich stanach chcesz podróżować i jak wygląda w nich ukształtowanie terenu np. prerie czy góry. Może się okazać, że będziesz łapał na miejscowość, która od kilku lat nie istnieje, a drogę którą wybrałeś przejeżdża jeden samochód na godzinę (nasza realna sytuacja), bo nikt nie wybiera się na pustkowia. Nie muszę chyba mówić, iż zapas jedzenia i picia na cały dzień, a najlepiej dwa to absolutne minimum.

Utknięcie pośród prerii jest kwestią nieprzewidywalną, niestety wielokrotnie ruszaliśmy z cywilizowanych miejsc, aby znaleźć się 100 km dalej pośród niczego, tylko dlatego, że wybraliśmy skręt na dobrą i często krajową drogę. Mówiąc niczego, mam na myśli dosłownie niczego, wyglądającego jak to…

p1150036

 Bądź to…

bez-tytulu

Policja

Kilkanaście kontroli policji, czasem nawet na dwa radiowozy, przepytywanie i legitymowanie. Zachowanie do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Szczególnie w pamięci utkwiła nam Pensylwania, w której jednego dnia mieliśmy dwie absurdalne kontrole. Na śniadanie i na kolację.

Kilkukrotnie wzywano na nas policję (bądź szeryfa) tylko dlatego, że… staliśmy i łapaliśmy stopa! Dlaczego? Dlatego, że to dziwne i niespotykane. Nikt tak nie robi i nigdy nie wiadomo, czy nie jesteś seryjnym mordercą i gwałcicielem, który w plecaku przewozi meksykańskich imigrantów. Dużo częściej kontrole zdarzały się na mniejszych, lokalnych drogach niż na dużych drogach z setkami samochodów. Jest to spowodowane obawą o najbliższych sąsiadów w małej społeczności, aniżeli pewną spychologią w przypadku tłocznych dróg i nieznajomych sobie ludzi.

Odpowiadaliśmy na standardowe pytania, dowiadywaliśmy się, iż autostop jest niebezpieczny, bo nigdy nie wiadomo, kto się zatrzyma, bądź jest to nielegalne. Ów nielegalność najczęściej polegała na tym, iż szeryf nie chciał mieć przez nas problemów i byliśmy przeszkodą na jego terenie. On tutaj rządzi i nie życzy sobie nieproszonych gości, powołując się na nikomu nieznane lokalne prawo. Rozwiązanie? Przejdźcie dwa kilometry prosto, tam kończy się moje hrabstwo, tam możecie łapać. A co jeśli tamtejszy szeryf przyjedzie i nam zabroni? To już nie mój problem. Innym rozwiązaniem było dawanie złotych rad w postaci szukania podwózki pytając ludzi po restauracjach czy stacjach benzynowych.

To, co uderzyło nas najbardziej to kłamstwa ludzi, tylko po to, aby znaleźć dobry powód dla wezwania na nas policji. Nie będę szukał taniej sensacji, jednak uwierz mi na słowo, że policja w sytuacjach ważnego i poważnego zgłoszenia znajduje się totalnie znikąd, zajeżdża Ci drogę i każe Ci stać bez ruchu zupełnie jak na amerykańskich filmach.

Zdarzali się również tacy stróże prawa, którzy nie mieli pomysłu na to co z nami zrobić. Dzwonili po centralach, przeglądali paszport w lewo i prawo, (który z czasem mieliśmy na wierzchu, bo już nie opłacało się chować), bo przecież co mogą zrobić dwóm włóczęgom, których nie stać na nocleg, więc śpią w namiocie w krzakach?

Każdą rozmowę przeprowadzaliśmy kulturalnie i swobodnie, opowiadając wszystko zgodnie z prawdą. Tylko raz trafił się nam strażnik Teksasu, przy którym trzeba było stać na baczność, to jego teren, a my nie możemy nawet zrobić kroku bez jego pozwolenia. Z przytoczonych przykładów może wynikać, że każdy autostopowicz to intruz. Na całe szczęście, w większości przypadków, rozmowa przechodziło, miło, sprawnie i po kilku chwilach ponownie robisz swoje. Uprzedzając pytanie, nie zdarzyło się, aby szeryf nas upomniał i zabronił łapania stopa, po czym to robiliśmy, a on znów do nas przyjeżdżał. Zazwyczaj łapaliśmy zaraz po tym jak odjechał.

Przy kontrolach policji obawialiśmy się (mocno nad wyraz), iż trafi się nam uparty policjant, który będzie drążył kwestie posiadanych pieniędzy, noclegu czy przekroczenia granicy. W końcu skoro podróżujemy z innego kontynentu to musimy mieć pieniądze, więc dlaczego nie stać nas np. na pociąg? Z przekroczeniem granicy problem był prosty, gdyż mówiąc, iż podróżujemy autostopem, możemy mieć problem ją przekroczyć. Skoro na granicy powiedzieliśmy, że podróżujemy busami, dlaczego podczas zwykłej kontroli mówimy, że nas na busy nie stać? Kwestia, która nigdy się nie pojawiła w realnej sytuacji, pozostawiam ku przestrodze.

Prawo

Zgodnie z obowiązującym prawem tj. stanowym, każdy stan może mieć całkowicie odmienną politykę wobec autostopowiczów. W moim mniemaniu kompletnie mija się z celem, sprawdzanie jak bardzo nielegalny jest autostop w danym stanie, gdyż z założenia wyjdzie, że w każdym kolejnym mamy tylko gorszą sytuację, której i tak nie zrozumiemy. Przykład? W jednym stanie możemy stać na poboczu, innym na trawie obok pobocza, w innym na autostradzie, w jeszcze innym dowiemy się, że stojąc na polnej drodze i tak łamiemy prawo.

Utah, Nevada i Idaho – trzy stany, w których zdaniem hitchwiki autostop jest całkowicie nielegalny. Po część prawo opisałem powyżej, jednak z wyczytanych informacji wiem, że amerykańscy autostopowicze dosyć żywo dyskutują podczas kontroli przy drodze na temat nielegalności autostopu z twierdzącą tak policją. Niestety nasza pozycja jest z góry przegrana, więc pozostaje tylko w sposób kulturalny i rzeczowy dyskutować w razie kontroli. W dwóch z trzech tych stanów, na stopa udało nam się złapać stróżów prawa, którzy w żaden sposób nie mówili nam o tym, że jest to nielegalne, zawsze zostawiając nas w dogodnym dla nas miejscu do złapania kolejnej osoby.

Oczywiście każda rozsądna osoba nie będzie chodzić po autostradzie, łamać zakazu ruchu pieszych czy stać pod znakiem no hitchhiking, tylko po, to aby mieć fajne przygody. Pamiętaj, to Stany Zjednoczone, nie Kazachstan, tutaj nie ma śmieszkowania i znalezienie się na masce radiowozu, skuty kajdankami to nie tylko amerykański film.

Parki narodowe

Autostop podobno nielegalny, jednak działający. Szerzej o parkach narodowych w USA pisałem w tym wpisie. Prawie w każdym parku w którym byliśmy, poruszaliśmy się autostopem (było ich kilkanaście), zarówno do wjazdu/ wyjazdu jak i poruszania się po jego przestrzeni, łapiąc kilkukrotnie Rangera (pracownik/strażnik parku). W innym przypadku prawdopodobnie podróżowaliśmy darmowymi busa.

Utrudnienia i niebezpieczeństwa

Po pierwsze brak przystanków autobusowych, po drugie spotkania z policją, po trzecie straszenie Indianami. Amerykańskie przyzwyczajenie do samochodów, jest tak wielkie, że całkowicie zapominają o pieszych np. nie budując dla nich chodników. W ten sposób przed Tobą, wiele kilometrów przeciskania się przez krzaki, trawniki, wąskie pobocza i zatłoczone ulice.

Po drugie w moim odczuciu po rozmowach z lokalsami Indianie są źródłem wszelkiego zła. Piją, palą, zabijają, porywają, wykorzystują państwo i są nierobami. Co za tym idzie, wiele osób, wiedząc w którym kierunku jedziemy ostrzegało nas przed zatrzymującymi się tam Indianami i absolutnym zakazie wsiadania do ich samochodów, głównie ze względu na jazdę po alkoholu/ narkotykach. Warto nadmienić, iż problem i występowanie Indian jest w USA mniejszy niż w Kanadzie.

Z mojego doświadczenia, czyli kilku przejażdżek z Indianami, a nawet całą rodziną, mogę stwierdzić, iż są specyficzni, aczkolwiek nigdy nie czułem zagrożenia z ich strony. Opowiadają swoją historię, jakąś legendę, narzekają na kraj i to tyle. Nie mniej jednak, zwróciłbym na nich trochę więcej uwagi.

Nocleg

Myśląc nocleg na dziko w USA, możesz mieć w głowie farmera wyskakującego ze śrutówką za spanie na jego terenie. Poniekąd tak jest, jednak zacznijmy od początku.

Jak już wspomniałem wcześniej Stany są ogromne, co oznacza ogromne parki narodowe, lasy czy pola. Czasem tak ogromne, że ich właściciele nie są w stanie odnaleźć Cię na wielu hektarach. Nie będę Ci mówił, abyś włamywał się na czyjąś posesję, ale sam wiesz jak jest.

Problemem na uboczach miast mogą być wiecznie ogrodzone pola. Ciągnące się w nieskończoność druty kolczaste, których jeśli nie występowała tak duża konieczność, staraliśmy się nie przekraczać. Zdarzało się (bardzo rzadko), iż całkowicie przypadkiem spotykaliśmy właściciela pola, który pozwalał nam się na nim przespać, wskazując dobre miejsce. Jednak jest to łut szczęścia, na który nie warto liczyć.

p1140573

Generalizując, muszę powiedzieć, że spaliśmy wielokrotnie w miejscach, w których teoretycznie nie miało prawa obejść się bez problemów. Jednak bez problemów się udawało. Takimi miejscami było spanie np. za przyczepą kempingową na prywatnym parkingu baru, czy schowanie się za wystawką zbudowanych z prefabrykatów domów praktycznie w centrum miasta bądź na szkolnym placu zabaw.

p1150486

Nikt nigdy nas nie zaczepiał, nie było lokalnych pijaczków i ciekawskich osób. Kilkukrotnie zdarzało się, iż rano po noclegu jedząc śniadanie (po złożeniu namiotu itp.) ktoś mówił nam, że tutaj kempingowanie jest niedozwolone i nie możemy zatrzymać na noc. Ładnie się uśmiechaliśmy, dziękowaliśmy za radę i ruszaliśmy dalej mając owy nocleg już za sobą.

Wiele osób może pomyśleć nie zastrzelą mnie? Należy pamiętać, iż jest różnica w zastrzeleniu kogoś w obronie własnej, a znalezieniu kogoś na swoim polu śpiącego w namiocie. Choć nie odpowiadam za wszystkich, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, w ostateczności zakończy się dla was przyjazdem szeryfa i rozmową, do których musicie się przyzwyczaić.

Zdarzają się miejsca, również w całkowicie przypadkowych miejscach, gdzie traficie na darmowy kemping, wyposażony w wodę, coś w rodzaju toalety, stolików piknikowych i oczywiście miejsca na namiot. Jeśli będziesz miał dostęp do internetu, możesz wcześniej sprawdzić ich dostępność pod tym adresem.

Kwestią noclegową, którą możesz rozważyć jest…

Couchsurfing

Działa, głównie w dużych miastach, jednak musisz pamiętać, że nie jesteś jedyny. Dotychczas nigdy nie korzystałem z tego portalu, dlatego też założyłem profil tylko i wyłącznie na ten wyjazd. Jak się później okazało, nigdy nie było mi dane znaleźć kanapy. Próbowałem w Las Vegas czy Chicago i zawsze kończyło się to fiaskiem. Niestety trzeba się liczyć z wieloma zapytaniami i jeśli nie jesteś ładną blondynką z bogatych profilem na stronie, możesz odbić się od ściany. Nie twierdzę, iż jest to niemożliwe, twierdzę, że jest to trudne.

Przejścia graniczne

O przejściach granicznych pojawił się na blogu osobny post, który znajdziesz tutaj. Nadmienię tylko, że przy odpowiednim działaniu, nie będziesz miał większego problemu z przekroczeniem granicy.

Podsumowując powyższy wpis, należy zadać sobie pytanie…

Działa czy nie?

Jeśli zapytasz mnie czy w USA działa autostop, odpowiem Ci, że działa, jednak bliżej mu do Hiszpanii niż Gruzji. Przejeżdżając całe Stany niejednokrotnie staliśmy kilka godzin chcąc złapać coś bodaj do kolejnej miejscowości oddalonej o 30 kilometrów. Zmienialiśmy trasę, łudząc się, że w innym kierunku uda nam się poprawić długość przejazdów. Bywały dni, w których przejeżdżaliśmy 100 – 150 km walcząc cały dzień w słońcu. Dobrym wynikiem było 300 km, wszystko powyżej to cud.

Wyglądaj schludnie, uzbrój się w plecak (koniecznie widoczny podczas łapania) oraz karton z nazwą miejscowości. Kombinuj, jeśli stojąc kilka godzin w jednym miejscu nikt nie chce się zatrzymać. Prawda jest taka, że po kilku pierwszych dniach naszej podróży mieliśmy dość stopowania i chcieliśmy to rzucić w cholerę. Z czasem się do tego przyzwyczailiśmy, łapiąc większy dystans, do otaczającej nas, amerykańskiej rzeczywistości.

Jeśli masz jakieś pytania odnośnie autostopu w USA, śmiało wrzucaj je w komentarzu.