fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Przeczytałem pewną książkę, taką wiesz, amerykańską, po przeczytaniu której każdy podbija świat. Miałem zrobić jej recenzję. Opowiedzieć, jak świetnie jest napisana, wychwalać autora i wszystkich mu podobnych, a na koniec dodać, że musisz ją przeczytać. Dziękuje, postoję.

Cała książka przyniosła mi wiele nowych pytań, głównie takich, których nie zadał mi autor. Zadałem je sobie sam, ale Wam odpowiem tylko na jedno pytanie.

A co jeśli bocian nie przynosi dzieci?

„Przychodzi mi do głowy anegdota o kobiecie, która gotując szynkę na kolację, odcina jej oba końce. Zdziwiony mąż pyta, dlaczego to robi. „Tak moja mama gotowała szynkę”, mówi żona. Akurat tego dnia jej mama miała przyjść na kolację. Więc pytają ją, dlaczego odcinała oba końce szynki. „Tak moja mama gotowała szynkę”, odpowiada mama. Dzwonią zatem do babci i pytają ją, dlaczego odcinała końce szynki. A babcia na to: „Bo rondel był za mały!”.

T. Harv Eker

Nie wkurza Cie, że prawdopodobnie każdemu przez większość życia, ktoś będzie mówił co ma robić?

Zawsze tak jest, zawsze. Im jesteśmy starsi, tym tych osób jest coraz więcej. I choć mówimy o usamodzielnieniu się, nigdy tacy nie jesteśmy, przynajmniej nie większość z nas. Zanim pójdziemy do szkoły, kierują nami rodzice, w okresie szkoły rodzice i nauczyciele. W czasie pracy w mniejszym stopniu rodzice, jednak zamiast nauczycieli jest szef i dochodzi partner, osoba która swoją siła perswazji zajmuje miejsce rodziców. Zawsze ktoś, zawsze ze swoimi racjami, wiedzą i nastawieniem. Zawsze też, ze swoimi ograniczeniami i pomyłkami.

W szkole nauczyciel, przynajmniej do pewnego etapu szkolenia był kimś. Nie należałem do osób, które walczyły z systemem i za wszelką cenę chciały być samcem alfa w stadzie. Ja robiłem swoje. Uważałem nauczycieli za osoby, do poziomu których się dąży, których to poziom chce się doścignąć. Znają odpowiedzi na wszystkie pytania w swojej dziedzinie, wiedzą jak uzupełnić każdą lukę w książce, jednym słowem kosmos. Wiem, koloryzuję, ale powinieneś wiedzieć o co chodzi. Wtedy myślałem, że nauczyciel po prostu musiał być kimś, aby uczyć innych jak poradzić sobie w życiu. Dziś wiem, że nie musiał, mógł być życiowym nieudacznikiem.

Rodzice nauczyli nas tabliczki mnożenia, czytania, recytowali z nami wiersze. Uczyli nas tego, co przekazali im rodzice. Popełniali błędy, ucząc się na nas. Byli naszymi pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami. Robili to najlepiej jak potrafili, my też to będziemy robić, o ile już nie robimy.

Przyszłość, która nigdy nie nadejdzie

Z perspektywy czasu, uważam, że większość moich nauczycieli nie nadawało się do swojej pracy. Byli osobami z przypadku, przez które zmieniałem kolejne decyzje w swojej szkolnej karierze. Nie zaszczepiły we mnie pasji do działania w swoich dziedzinach, bo sami jej nie mieli. Poza kilkoma wyjątkami, realizowali program, który miał mnie przygotować do życia. Wpajali skromność, która już dziś nie jest w cenie, wprowadzali jednolitość powodującą nijakość, uczyli systematycznej nauki, która wypierana jest obecnie przez nowsze metody nauki.

Jakiego życia? Tego, w którym oni już nie będą brać udziału, nie będą go kreować i o którym sami nic nie wiedzą? Nasi nauczyciele jak i rodzice, uczą nas tego co już było. Często nie biorąc poprawki na jeden mały szczegół, przyszłość.

Systemu zachowań, które teraz nie powinny mieć miejsca, zagadnień, które stają się wymarłe w dzisiejszym świecie. Przygotowują nas do życia, o którym nie mają pojęcia, jak będzie wyglądać. Pomiędzy rozpoczęciem szkoły, a jej zakończeniem mija kilkanaście lat podczas których wszystko może się zmienić. A co powiedzieć o kolejnych trzydziestu czy czterdziestu latach?

Przyszłość, która nadeszła

Dlaczego mając świadomość, że niektóre nasze zachowania są bez sensu i powinniśmy to zmienić, nie robimy tego? Dlaczego wiedząc, jakie błędy popełnili nasi nauczyciele, sami przekazujemy je dalej, nie ucząc się od osób, które kreują przyszłość, a nie powtarzają przeszłość?

Dostaliśmy nauczycieli nie mając prawa głosu, przydzielił nam ich los. Uczyli nas najważniejszych kwestii w życiu, a w większości przypadków ukształtowali nasze życie, pasje, wybór szkoły i wiele innych. Dziś mamy dostęp do najlepszych, a wciąż wybieramy miernoty, albo nie wybieramy ich wcale. Idziemy do pracy, która jest prowadzona przez nikogo, bezwartościową osobę, która nie nauczy nas więcej, niż sama umie, a umie niewiele, bo więcej umieć nie chce.

Za wzorce bierzemy osoby średnie, zamiast najlepszych. Chodzimy na szkolenia do osób, które są teoretykami, zamiast wydać dwa razy tyle i pójść do najlepszych w swoim fachu. Żyjemy zasadami, które już dawno przeminęły i nie mają racji bytu. Wierzymy w słowa, których już się nie wypowiada.

Niezmiennie bez sensu odcinamy końce szynki, bo tak robiła nasza mama.