fbpx
Tim Teller
Opowiadam, dlaczego podróż to dopiero początek. Na blogu odnajdziesz porady na temat podróżowania, blogowania podróżniczego i profesjonalizacji podróży.
Zapisz się do newslettera

Tim Teller 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Z roku na rok mianem podróżnika określa się coraz większa ilość osób. Wystarczy pojechać raz za granicę, aby przylgnęła do nas łatka globtrottera, bo przecież zwiedzamy świat. Problem w tym, że podróżnik „podróżnikowi” nie równy. Bo przecież mało kto zastanawia się, kim tak naprawdę jest podróżnik. Czy to osoba, która tylko zwiedza świat? Bo w takim wypadku każdy Kowalski po dwóch tygodniach w Złotych Piaskach mógłby tak na siebie mówić. Czy w tym wszystkim chodzi o coś więcej, niż tylko oglądanie świata?

Ale zanim powiem kim jest podróżnik, powiem kim na pewno nie jest, bo „podróżnik”….

Sam Ci o tym powie

Mianem „podróżnika” zawsze najpierw ochrzczą Cię Twoi znajomi i rodzina. W końcu podróżujesz po świecie, więc pełnoprawnie możesz dołączyć do tego elitarnego grona. Chwilę później sam pochwalisz się tym na Facebooku, zorganizujesz kolejną wyprawę określając się mianem doświadczonego podróżnika, który w swoim dorobku ma już Gruzję i Francję na stopa.

Skupia się na marzeniach

Widziałeś kiedyś profesjonalnego podróżnika, który przez trzydzieści lat swojej kariery opowiadał o spełnianiu marzeń? Ja nie, jednak młode pokolenie uważa się za obieżyświatów, bo spełniają swoje marzenia, podróżując z dala od domu.

Zawsze zadaję sobie pytanie, tylko co z tego?  Bo o ile na osobach, które nie podróżują robi to wrażenie, o tyle gdy pojedziesz na pierwszy lepszy festiwal podróżniczy okazuje się, że siedzisz w jednym rzędzie z dziesiątkami osób, które każdego roku je spełniają. Twoje marzenia nie są lepsze, ale nie są też gorsze, bo ich nie można skalować.

Porównać można realizację celów, przekraczanie pewnych granic, zdobywanie niezdobytego. Podróżnikiem nie zostaje się spełniając marzenia, bo z tego rodzą się marzyciele.

Chwali się głupotą

W klapkach na Orlą Perć? Jasne. W skarpetkach na dłoniach na Mont Blanc? Pewnie, że tak. Bez żadnej wiedzy do Amazońskiej dżungli? Ziomek, ja nie dam rady?! Robić coś takiego to jedno, a drugie to nie myśleć o konsekwencjach. Tych bezpośrednich, bo gdy będzie potrzebna pomoc, ktoś za to musi zapłacić, ktoś inny będzie ryzykował życiem, żeby uratować Twoje. Jak również tych pośrednich, jak pokazywanie wzorców innym ludziom, którzy patrząc na takie wyczyny sami mogą zaryzykować.

 Klasyka XXI

Wojciech Dąbrowski, Arkady Fiedler, Ferdynand Ossendowski czy Kazimierz Nowak, nazwiska kompletnie nieznane, bo dziś klasyką mało kto się interesuje. Ważniejsze są spoko ziomki z youtube. Na naszych oczach wypierani są odkrywcy naszych dziadków, którzy dokonywali tego bez żadnej wiedzy czy odpowiedniego sprzętu. Nikt nie pytał czy da radę to zrobić, bo większości wyczynów do tamtej pory nikt nie zrealizował. Dziś „podróżnik” nie zacytuje Fiedlera, raczej przytoczy słowa internetowego śmieszka.

Nie poznaje, oszukuje

Gdybym miał generalizować, powiedziałbym, że młode pokolenie z kijkiem od selfie jeździ autostopem pokazując swoją twarz z głupią miną na każdym zdjęciu. Z tym kijem biega również po szkołach, kawiarniach, festiwalach i spotkaniach opowiadając o swoich świetnych przygodach. Pokazuje jak na dowód oszukiwał Azjatów, że jest dziennikarzem czy pakował się do hotelowego basenu nie będąc jego gościem, idąc na cwaniaka koło recepcji.

Pokazuje kolejne przygody spod znaku cebuli chwaląc się cwaniactwem przed szerszą publiką. Gdy przypadkiem trafi na taką publikę, która tę cebulę zje ze smakiem, utwierdzi się w przekonaniu, że jest świetny, a jego podróż to ostatni cud natury. W tym samym czasie doświadczeni eksploratorzy złapią się za głowę, zastanawiając się dokąd zmierza ten świat.

Myśli, że on i jego wyjazd są najlepsi

Każdego roku ktoś oburza się, bo nie wygrał nagrody, choć akurat jemu należała się jak nikomu innemu! Przecież ten blog jest najlepszy, więc może od razu podeślę adres do nagród? Moja podróż? Niesamowita, pionierska, porywająca tłumy przygoda autostopem do Azji. Klękajcie narody.

Dopiero z czasem, gdy zobaczy, że pewnymi rzeczami świata nie zawojuje, zrozumie, iż na pewne zachowania nie ma miejsca. O ile kiedyś był z nich dumny, za parę lat będzie się zastanawiał, do jakiej szafy to schować, aby nikt się o tym nie dowiedział.

Tylko sześć punktów…

które wyjaśnią, dlaczego warto się zastanowić zanim nazwiesz kogoś podróżnikiem…